Witam Was serdecznie. Postanowiłam że napiszę post, ponieważ myślę że może być więcej osób w podobnej sytuacji do mojej.
Sytuacja obecna jest dla mnie dosyć ciężka, nasiliły się objawy depresji. Ale może rozpocznę od ostatniego mojego pobytu w CKR Konstancin Jeziorna czyli od 18.12.2019-01.2020
Do szpitala trafiłam z przyspieszonym terminem gdyż pierwotnie miałam rozpocząć turnus od stycznia. Był to trudny czas, gdyż miałam awarię wózka, byłam bardziej zależna od pomocy innych. Właśnie będąc w szpitalu po raz pierwszy usłyszałam o przypadku Covid w Chinach. Wydawało się to poważne. W szpitalu spędziłam ponad 4 tygodnie. Był to czas w pewnej izolacji, gdyż nie wychodziłam po za teren szpitala.
Wychodząc ze szpitala odebrała mnie bliska osoba dzięki czemu mogłam pomyśleć o czymś przyjemnym i oglądałam mieszkanie które otrzymałam od miasta. Wymarzone, dostosowane do mojej niepełnosprawności. Wszystko po to żeby ułatwić mi funkcjonowanie. Następnie w lutym otrzymałam klucze a na początku marca ostatecznie się przeprowadziłam. Był to dodatkowo trudny czas ze względu na pierwszy locdaun. Uznałam to za czas na urządzenie mieszkania bez pośpiechu mogłam coś robić. Od tamtego czasu wychodze z domu tylko w razie konieczności i to w rękawiczkach zmieniając je kilka razy w ciągu drogi i dwóch maseczkach i przyłbicy. Pełna ochrona bo przy moim obciążeniu organizmu chorobami obawiam się ciężkiego przebiegu covid.
Przez wakacje wyjścia tylko na łono natury spacer. Jak najmniej kontaktu z innymi ludźmi. Od października mój stary wózek odmówił posłuszeństwa i zupełnie sama nie mogłam wyjść z domu. Weszła zupełna zależność. W grudniu przyszedł nowy wózek i w przeciągu miesiąca wyszłam dwa razy samodzielnie do apteki i na wizytę do lekarza ale tam już transportem MTON. Następnie wózek odesłany do producenta z wadami po miesiącu wózek wrócił na drugi dzień odesłany, po świętach wielkanocnych 7.04.2021r wózek wrócił, w najbliższą niedzielę po tym czasie wypróbowałam wózek decydując że może już pozostać taka wersja. Pojawiło się światełko w tunelu, że mogę wyjść...
Od kilku miesięcy nasilone jest osłabienie organizmu, bóle, zawroty głowy itp.
Postanowiłam że spróbuję więcej wychodzić Chociażby na spacery i... Chyba na samych postanowieniach się kończy. Strach przed wirusem paraliżuje moje ruchy, a dodatkowo depresja nie pozwala wstać z łóżka, wiem że powinnam wziąć się za siebie, ale póki co śpię... przepraszam bliskich i znajomych że nie odbieram telefonu, nie odpowiadam. Około 20godzin na dobę śpię do tego osłabienie organizmu, walka z bólem. Mam nadzieję że uda mi się szybko zaszczepić i pomoże mi to powrócić do normalności. Wiem że czas pandemi dla wielu osób jest trudny. Ja i tak mam to szczęście i mogę liczyć na pomoc psychologa.
Dziś na tym już kończę i tak post powstawał kilka dni gdyż w trakcie pisania zasypialam. Mam jednak nadzieję że czytając nikt nie będzie spał ☺️
Zapraszam do odwiedzania bloga.