Polecany post

Nowy rok, nowe ulotki, stare probleny - zbiórki itp

Witam Was serdecznie. Moi drodzy jak wiecie wydatki na leczenie nie maleją, a wręcz przeciwnie rosną... Od początku roku straciłam też jed...

środa, 31 maja 2017

ZED, EDS, kończymy miesiąc świadomości...

Witam Was serdecznie. Dzisiejszy post to będzie króciutka informacja. Dziś mamy ostatni dzień maja, a to oznacza, że kończy nam się miesiąc świadomości o Zespole Ehlersa - Danlsa (ZED lub jak wolicie EDS). Pamiętajcie o tym nie tylko w maju, ale i każdego dnia, bo jest to choroba, która ma różne oblicza. Może być ostra postać, z różnymi komplikacjami, ale może być łagodniejsza i w dodatku w ciągu, życia chorego mogą zmieniać się objawy, więc nigdy nie wiadomo co nas czeka. Życzę Wszystkim Jak najlepszego samopoczucia.
Na tym kończę dzisiejszą wzmiankę. Już jutro wizyta w poradni endokrynologicznej i przekonamy się jak pracują moja przysadka i nadnercza. W piątek wizyta w poradni leczenia bólu i czekają mnie nakłucia na punkty spustowe, zobaczymy jak to będzie, bo opinie słyszałam różne, liczę na to, że pomoże.
Zapraszam do odwiedzania mojego bloga i komentowania.

wtorek, 30 maja 2017

:) wyjatkowy dzień

Witam Was serdecznie. Dziś pragnę poruszyć dwa króciutkie tematy.
Pierwszy temat dzisiejszego jest sprawa mojego bólu. W kwietniu przeszła mi wizyta w poradni leczenia bólu, zeszła się terminowo z wyjazdem do Bydgoszczy i wizytą u genetyka. Zdecydowałam się więc iść dziś bo byłam w pobliżu do szpitala Orłowskiego żeby zapytać się czy mój gastrolog zajmuje się celiakia, bo wizytę u Niego mam w lipcu, a mam nowe skierowanie do gastrologa, w innej sprawie. Okazało się, że mogę z tym skierowaniem przyjść w lipcu. Do tego zobaczyłam że była godzina 14.30 wiec jeszcze zdążyłam podejść kilka gabinetów dalej i chciałam zapisać się na wizytę do poradni leczenia bólu. kiedy tam poszłam , pani doktor zdecydowała się, że jeszcze dzisiaj mnie przyjmie. kiedy byłam w gabinecie pierwotnie powiedziałam, że zaczął  się problem z plastrami, robią się rany. Melodyn nie przepuszcza powietrza, a teraz jak jest cieplej to już ogólnie z plastrami jest problem. Wiec pani doktor chciała przepisać mi recepty, ale poruszyłam jeszcze temat, że przyjrzałam się tym bólom  głowy i te które nasiliły się od grudnia to są zupełnie inne niż te które były do tej pory. Po opisaniu tego bólu, pani doktor sprawdziła, ze ból jest za uszami i od kręgosłupa szyjnego i zdecydowała, że zrobi mi jakieś nakłucia. Tyle, że dziś już nie było pielęgniarki, dlatego zaproponowała, żebym przyszła w najbliższy piątek na godzinę 11 i wtedy wykona nakłucia, a powinno mi to przynieść ulgę. Miejmy nadzieję, że tak będzie. Nie wiele wiem co to za nakłucia więc nie wiem jak to ma się do EDS... Ale ufam, że nie przyniesie szkody.
Kolejnym tematem, są bardzo miłe niespodzianki które  miały miejsce w ciągu dwóch tygodni... Niektórzy wiedzą jak poprawić mi nastrój i humor :) Cudowne niespodzianki. To jak poprawia mi się nastrój ma też wpływ na samopoczucie, bo nawet jeśli boli to łatwiej jest to przetrwać.
Na tym kończę dzisiejszego posta. Zapraszam do odwiedzania mojego bloga, czytania i komentowania. Wkrótce relacja z wizyty u endokrynologa (wizytka już w czwartek) i wyniki, następnie kolejna relacja z piątkowej wizyty i zabiegu w poradni leczenia bólu. Zapraszam na kolejne relacje i postaram się jak najszybciej poprawić posta, bo wiem że są błędy ale piszę na tablecie a tu brak języka polskiego. Dziękuję za wyrozumiałość.

niedziela, 28 maja 2017

Po ciężkim dniu mój organizm odreagowuje

Witam Was serdecznie. Zdecydowałam się na napisanie tego posta, żeby pokazać Wam mechanizm oddziaływania organizmu na stres i trudne warunki. Chcę pokazać że to wszystko co dzieje się wokół nas ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie i w jaki sposób nasz organizm często odreagowuje sytuację stresową. Ja wiem też że niektórzy potrafią sobie dobrze radzić w takich sytuacjach, natomiast nie wszyscy i w dodatku nie w ciągłym stresie. Bo po pierwsze kiedyś i tak w różny sposób trzeba to odreagować a po drugie często wiele chorób spowodowanych jest nieumiejętnym radzeniem sobie ze stresem lub lękiem.
Piszę tego posta ponieważ mój organizm często odchorowuje sytuacje kiedy jest stres i napięcie. I tak jest dziś. Jest już niedziela. Zbliża się okres 12 godzin od sytuacji stresowej (opisanej w poprzednim poście dlatego też nie będę się rozpisywała tutaj o tym przykrym doświadczeniu z soboty 27.05.2017r, zainteresowanych odsyłam do poprzedniego posta).
Otóż moje objawy nasilają się z godziny na godzinę. Od tamtego zdarzenia mam ciągle podwyższone ciśnienie (nie pomogły leki na obniżenie ciśnienia ). Kolejnym objawem są utrzymujące się torsje.
Do tego mam dziwne -bliżej nie określone drżenie przez co mam duże trudności z utrzymaniem czegokolwiek w dłoniach. Po za tym pojawiły się zaburzenia równowagi. I to co najgorsze w tym wszystkim (od godziny 14.30- 15) miałam już trzy ataki drgawek. I bardzo silny ból głowy (nie pomagają leki, nie pomagają zimne okłady).
Na tym będę kończyła mojego krótkiego posta ,moje rozważania na temat tego jak organizm niepotrafiący poradzić sobie ze stresem w różny sposób odchorowuje to (odreagowuje).
Zapraszam Was do czytania mojego bloga i komentowania (dzieki temu może będę mogła być bardziej pomóc, ewentualnie może nakierunkujecie mnie na tematy jakie Was interesują). Spokojnej nocki . Dobranoc

sobota, 27 maja 2017

1.maraton rehabilitacyjny.2. lekceważenie przez policję wezwania...

Witam Was serdecznie. W dzisiejszym poście postanowiłam umieścić dwa tematy. Pierwszy z tematów dotyczy wczorajszej wizyty w poradni rehabilitacyjnej. Zauważyłam, że chyba w tym roku NFZ w Warszawie zmniejszył limity na rehabilitację. Bo od kiedy leczę się w Warszawie jeszcze nigdy nie widziałam aż tak dużych problemów (obecnie w wielu miejscach nie ma już o dawna zapisów, niektóre placówki mają umowę tylko na 3 miesiące po 3 miesiącach przerwy), terminów w wielu miejscach nie ma :( coś strasznego. Mnie się udało, bo w przychodni do której poszłam od poniedziałku wznowili zapisy od marca ale mają tylko od lipca do września. Na szczęście ja mam zlecenie na cito więc od 20 czerwca zaczynam rehabilitację w jednej przychodni, kończę 7 lipca, a 10 lipca rozpoczynam w tej gdzie byłam obecnie i będę miała do 21 lipca, a następnie miesiąc przerwy i później odział w Konstancinie. mam nadzieję, że mój organizm przetrwa ten maraton. :)
Drugi temat, to przykra sytuacja która miała miejsca w dniu dzisiejszym. 4 godziny po całym zajściu a ja nadal czuję się fatalnie.
Dziś uciekł mi autobus, następny miałam mieć  po 30 minutach, więc żeby nie czekać, przejechałam przystanek dalej i tam już miałam autobus, którym mogłam podjechać część drogi (3 przystanki przed domem), a ponieważ byłam na wózku, postanowiłam resztę drogi pokonać wózkiem. Niestety droga ta zajęła mi 2 godziny... jak widać na załączonej fotografii Kierowca, który uważał, że wszystko może zablokował i tak wąski chodnik. Nie było możliwości żebym go ominęła. w tym miejscu był krawężnik około 10 cm więc bałam się, że spadnę, po za tym nie miałabym jak podjechać ponownie (musiałabym do końca ulicy jechać jezdnią, a niestety droga jest w tym miejscu dość ruchliwa i obawiałam się o swoje bezpieczeństwo). Po 20 minutach wołania i dotykania samochodu licząc na to, że może usłyszy mnie kierowca i wyjdzie zdecydowałam się zadzwonić po pomoc. W całym stresie zapomniałam numeru do straży miejskiej więc postanowiłam zadzwonić na numer alarmowy. Telefon odebrał pan kiedy wyjaśniłam co się stało a ponieważ byłam już mocno roztrzęsiona, to postanowił wysłać policję, żeby mi pomogli. Podałam numer rejestracyjny samochodu i czekałam na pomoc, po 40 minutach zadzwoniłam po raz drugi ponieważ nikt  się nie pojawiał, a moje samopoczucie na słońcu się pogarszało. Kiedy zadzwoniłam po raz drugi na numer alarmowy pani powiedziała, że zlecenie jest przetwarzane że za chwilę powinna przyjechać policja... Kiedy minęła godzina od wezwania pojawiła się pani, która wsiadła do samochodu, który mnie blokował i odjechała. Na moje szczęście mogłam po prawie półtorej godziny pojechać do domu. Odjeżdżając zadzwoniłam po raz  trzeci na numer alarmowy powiedzieć, żeby anulowali moje zgłoszenie bo samochód odjechał i ja mogę jechać dalej, a ponieważ już się bardzo źle czułam nie zamierzałam a ni minuty tam spędzić więcej niż to było konieczne.
Najbardziej przykre jest to, że niepełnosprawni nie mogą liczyć na pomoc odpowiednich służb. 
Wygląda na to, że osoba na wózku musi liczyć na szybki powrót kierowców... Ta bezradność jest okropna :(
Na tym kończę dzisiejszego posta bo czuję się fatalnie, podwyższone ciśnienie, ból głowy i wymioty. To wszystko zrobił pewnie stres i przegrzanie organizmu.
Zapraszam do czytania i komentowania mojego bloga.

czwartek, 25 maja 2017

Pulmonolog... odchodzi na emeryturę...

Witam Was serdecznie. W dniu wczorajszym (24.05.2017r), byłam na kontrolnej wizycie u pani doktor pulmonologa. W dniu wczorajszym bardzo źle się czułam, będąc w przychodni miałam lekki atak drgawek, później po południu w domku był drugi nieco mocniejszy atak, więc osłabienie było przez cały dzień.
Podczas wizyty jak zawsze pani doktor mnie przebadała, nie do końca podobało się  jak oddycham, bo mam dosyć płytki oddech ale na szczęście nie ma szmerów. Więc dobrze że mam zwiększoną dawkę fostexu.
Na dodatek na wizycie dowiedziałam się że moja pani doktor, która jest również lekarzem kompleksowym zajmuje się wszystkim na każdej wizycie i stara się mało inwazyjnie leczyć, czyli jak najmniej antybiotyków, odchodzi na emeryturę.
Ja wiem, że lekarz po wielu latach intensywnej pracy w pewnym wieku pragnie odpocząć i szanuję decyzję pani doktor, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że ja nie lubię zmieniać lekarzy i nie wiadomo na kogo natrafię, bo nadal nie ma podpisanej umowy z nowym lekarzem.
Naprawdę szkoda, że tak wspaniały lekarz odchodzi... Trudno trzeba będzie się zorganizować i znaleźć nowego dobrego specjalistę.
Jeśli znacie w Warszawie dobrego Pulmonologa to proszę o informacje w komentarzach lub na priv.
Na dziś na tym kończę. Jutro wizyta w poradni rehabilitacyjnej w godzinach popołudniowych, więc w najbliższym czasie relacja z tej wizyty. Zapraszam na następne relacje.
Zapraszam do odwiedzania, czytania i komentowania postów na blogu. Uwierzcie mi, że im więcej odwiedzin tym chętniej chce mi się dbać o tego bloga. Dziękuję, że tu zaglądacie :)

wtorek, 23 maja 2017

Kwalifikacja na odzial w CKR i i powrót przez Wilanów


Witam Was serdecznie. W dzisiejszym poście postanowiłam opisać jak wyglądała moja kwalifikacja na oddział rehabilitacji w CKR w Konstancinie Jeziornej. Skierowanie reumatolog wystawił mi na wizycie w kwietniu dokładnie 26 kwietnia, ale ze względu na długi weekend majowy, nie udało mi się tam dodzwonić i w miarę szybko skontaktować dlatego w ubiegłym tygodniu w poniedziałek byłam tam na miejscu i zostawiłam skierowanie w sekretariacie oddziału i wyznaczono mi na dziś czyli 23.05.2017r kwalifikację wstępną w jakim trybie mam być przyjęta na oddział. Ponieważ skierowanie lekarz reumatolog wystawił mi na cito, ale nie zawsze to tak idzie.
Dziś rana na 10 miałam mieć tą kwalifikację. Z domu wyszłam o 7 rano bo liczyłam się z korkami... i niestety jeden autobus mi uciekł co sprawiło, że w CKRze byłam o 9.20 na moje szczęście do rejestracji nie było kolejki (więcej osób zebrało się od 10- to chyba godzina przyjęć do szpitala plus kwalifikacje to robi się tłoczno), Dostałam się do pani doktor E.G i tam też nie było nikogo więc po chwili od przyniesienia mojej karty zostałam poproszona do gabinetu. Nie chciałam jednak nic udawać więc tak jak zazwyczaj do gabinetu weszłam o kulach, pozostawiając wózek przed gabinetem. W środku bardzo miła i całkiem konkretna pani doktor oznajmiła mi, że zmieniły się kryteria przyjęć i na cito mogą tylko kogoś kto jest po operacji nie więcej jak pół roku, lub w ciągu ostatniego pół roku leżał w szpitalu i np ma jakieś rozpoznanie z reumatologii itp, a tak terminy są ponad 3 lata, więc spokojnie oznajmiłam, że jeśli nie ma wyjścia to będę czekała... Natomiast pani doktor stwierdziła, że chciałaby mi jakoś pomóc bo widzi, że naprawdę mam duże trudności z poruszaniem się i zaczęła przeglądać całą dokumentacje. Związaną nie koniecznie z ortopedią, neurologią, czy reumatologią... doszła hematologia i endokrynologia i na moje szczęście udało się pani doktor przeglądając listę z rozpoznaniami z endokrynologii z grudnia i jednocześnie porównując kody z możliwościami jakie NFZ daje na przyspieszenie przyjęcia... I przyznam się, że nie wiem co, ale udało się . Pani doktor znalazła kod dzięki któremu mogę zostać przyjęta na oddział 23 sierpnia 2017r. czyli przez cito :)
Może to dziwnie zabrzmi ale cieszę się że jednak mam tyle pobytów i tak często bo jednak każdy z pobytów w szpitalu, mniej lub bardziej ważny z mojego punktu widzenia (bo w rzeczywistości to każdy pobyt jest bardzo ważny ) bo te pobyty się w jakiś sposób uzupełniają...
Dzięki temu, że pani doktor bardzo chciała mi pomóc i dociekała, szukała tylko sposobności udało się. Miałam szczęście trafiając do lekarza tak dociekliwego i ambitnego... Dziękuję Pani doktor :)
Następnie króciutki temat, a właściwie kilka zdań o tym jak dzisiaj wracając z Konstancina na pewien czas zdecydowałam się podjechać na ogród w Wilanowie. Przy okazji dowiedziałam się, że mogę na wózku wjechać do pałacu w Wilanowie pomimo schodów muzeum ma szyny i jest możliwość niestety nie całego obiektu tylko parteru, ale z tego co widzę to robią postępy :) i zdecydowałam się przyjechać w któryś czwartek (ze względy na to, że wtedy jest bezpłatnie), w pozostałe dni musiałabym zapłacić połowę biletu i ewentualnie mój opiekun też połowę biletu (ale przy ciężkiej mojej sytuacji finansowej i jeśli mam możliwość zwiedzić coś i nie płacić za bilet to czemu nie zrobić tego- gdybym miała fundusze to pewnie zapłaciłabym za bilet, żeby wspierać kulturę, a tak próbuję oszczędzać na leki a nie rezygnować z kultury).
Jestem naprawdę dumna, że jednak robią coś, żeby osoby niepełnosprawne miały dostęp do muzeów i  innym obiektów.
Na tym dziś kończę. Jutro kolejna wizyta u lekarza i to w godzinach porannych, a teraz z Wawra to do Dragonów to droga może chwilę mi zająć.
Jak zawsze zapraszam do odwiedzania mojego bloga, do czytania, komentowania i zapraszajcie innych...
Już wkrótce kolejne relacje z wizyt i pewnie nie tylko :)
Dziękuję, że jesteście Tu i w ogóle  Ktoś to czyta :) Zapraszam...

sobota, 20 maja 2017

Potrzebyję POMOCY i wsparcia...

Witam Was serdecznie. Piszę tego posta... Tak niepewnie, bo łatwiej jest prosić o pomoc dla innych niż dla samej siebie. Zawsze uważałam za egoizm, kiedy musiałam prosić o coś dla siebie ( ale jak inni to robią to uważam, że mają ciężko i staram się pomagać). W końcu uświadomiłam sobie, że muszę zawalczyć o siebie. Przyznam się, że jest coraz ciężej. Mój dochód miesięczny to kwota 604zł czasami około 100 zł dostanę jakiś dodatek, ale nie mogę mieć go regularnie, a koszt mojego leczenia to około 400- 500 zł ( i przyznaję się szczerze, że niestety nie jestem w stanie wykupić wszystkich leków i muszę wybrać te najważniejsze -moim zdaniem). A do kosztów leków muszę doliczać chemię, którą sama sobie kupuję, 153 zł płacę rachunki domowe- więc często brakuje mi do leków. W dodatku częściej niż przysługuje mi refundacja z NFZ i PFRON muszę kupować kule specjalistyczne, ortezy niemalże na każdy staw, a przysługuje mi jedna na jeden tylko staw na dwa lata. Po za tym potrzebuję podjazd na wózek około 3 metrowy, a to koszt ponad 3 tysiące. Następnie bardzo ważna w moim życiu rehabilitacja, którą mam w dwóch ośrodkach i mam 3-4 razy w roku, a to dla mojej sprawności stanowczo za mało, więc mając jakieś fundusze mogłabym mieć dodatkową rehabilitację prywatnie. Jeśli już piszę o rehabilitacji prywatnej powinnam też dodać, że dosyć często, niektóre badania trzeba zrobić z opłatą. Żebym mogła się leczyć to jedyne wyjście i często brak środków finansowych mocno to utrudnia.
Dlatego zrobiłam coś,żeby to zmienić i móc leczyć się właściwie. Popisałam umowę z Fundacją Avalon i założono mi subkonto na które można wpłacać pieniążki, żeby pomóc mi w leczeniu i łatwiejszym funkcjonowaniu. Teraz napiszę dane w jaki sposób można wesprzeć mnie w leczeniu.
Zapraszam o pomagania, nie ukrywam, że liczę na Pomoc ludzi, bo samej mi jest już ciężko.
KRS:  0000270809 / cel: Stępień, 7878 
nr. konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 
tytuł: Stępień, 7878 
SMS na numer: 75 165 /treść: POMOC 7878
koszt sms netto to 5 zł (brutto to 6.15 zł) 
Teraz już będę kończyła. Jak zawsze zapraszam Was do czytania mojego bloga komentowania, odwiedzania i do opowiadania znajomym aby ciągle powiększało się grono odwiedzających mój blog. Zapraszam i dziękuję Wszystkim tym, którzy podejmą decyzję o i Pomocy Mi

czwartek, 18 maja 2017

Nowa przychodnia i dawny internista...

Witam Was serdecznie. W dniu wczorajszym (17.05.2017r) po dwóch i pół miesiąca zdecydowałam się zebrać i w końcu iść do przychodni gdzie od pewnego czasu przyjmuje mój internista i podpisać deklarację wyboru lekarza pierwszego kontaktu. Mocno zaniedbałam tą sprawę, ponieważ po dwóch tygodniach miałam mieć kontrolę, a przychodzę po 3 miesiącach z nieogarniętymi sprawami medycznymi, bo nie udało mi się wszystko zrobić. Ale przychodnia wygląda całkiem przyzwoicie, mam tylko dwa problemy. mieści się dosyć daleko ode mnie, i póki co nie widziałam tam podjazdu a jest krawężnik (na szczęście w różnych miejscach o różnej wielkości, więc w jednym miejscu ciężko bo ciężko ale udało mi się przecisnąć z wózeczkiem pomiędzy samochodami i na styk podjechać, żeby nie wywrócić się z wózkiem. Mam tylko nadzieję, że jak zakończy się remont chodnika po drugiej stronie wejścia do przychodni (ja szłam o głównej ulicy, a remont jest na w drugą stronę o wejścia do przychodni), więc może tam będzie podjazd na chodnik i z tamtej strony bez problemów będę mogła podjeżdżać do przychodni. W drzwiach mieszczę się bez problemu, są 3 stanowiska przy recepcji, więc nie ma problemu. Póki co jak na tą chwilę to mogę się rejestrować przez telefon, ale podobno w najbliższym czasie będzie rejestracja internetowa. Ale nie ma dużego problemu z terminami. Byłam wczoraj czyli w środę, a już na piątek rano mam wizytę, żebym nie musiała dzwonić itp.W poprzedniej przychodni u tej pani doktor zapisy były na minimum miesiąc do przodu. Dlatego zapisałam się do tej przychodni, po za tym nie będę musiała zmieniać lekarza prowadzącego. Przy systemie jakim pani doktor przyjmuje pacjentów (czyli długo i dokładnie - 30 min do 1.30 ) to jak ma przedział od 8 do 15.30 to około 18-20 powinnam wracać, zależy na którą godzinkę będę miała.Czyli nie tak źle :) A tak dobrego specjalisty się nie zostawia, tylko przechodzi za Nim z placówki do placówki. Tym bardziej, że pani doktor nie wielu osobom powiedziała, gdzie przechodzi, a mnie powiedziała tak pół roku wcześniej (prosząc, żebym nie rozpowiadała, bo w przychodni nikt nie wiedział) i że jak chcę to mogę iść tam gdzie Ona to będzie mnie nadal prowadziła. Zatem jutro ciężka wizyta, bo pani doktor jest naprawdę dobrym specjalistą, ale dlatego też że dużo wymaga od swoich pacjentów, między innymi zdyscyplinowanych (czyli leki, leczenie i wymagane badania, na które zawsze bardzo często kieruje),a ja nie mam wszystkich badań i konsultacji...
Zatem zapraszam wkrótce na relację z tej nadchodzącej wizyty i wielu innych. w przyszłym tygodniu będzie ciężko ze względu na liczbę i miejsca umówionych wizyt lekarskich.
Jak zawsze zapraszam do odwiedzania mojego bloga, zapraszam do czytania i komentowania, oraz do tego żebyście zapraszali na blog swoich znajomych może będzie Nas więcej odwiedzających? Byłoby bardzo miło :) ZAPRASZAM

czwartek, 11 maja 2017

Po wizycie na SOR...

Witam Was serdecznie. Mam chwilę kiedy daję radę funkcjonować, dlatego postanowiłam napisać posta którego Wam obiecałam. Zatem rozpoczynam. W poniedziałek około godziny 17. pojechałam do jednego z Warszawskich szpitali na SOR wiedząc, że Moja Pani neurolog będzie akurat miała dyżur. Ponieważ moje objawy z kręgosłupem nadal nie ustąpiły zdecydowałam się to zbadać.
Po zrobieniu prześwietlenia kręgosłupa szyjnego i piersiowego, okazało się, że kręgosłup szyjny ma niewielkie skrzywienie, natomiast w części kręgosłupa piersiowego pojawiło się mocne skrzywienie boczne. Do tego pani doktor zastanawiała się, że powinnam zrobić badanie rezonansu kręgosłupa piersiowego i zdjęcia RTG kręgosłupa szyjnego, ale specjalistyczne w ruchu, ponieważ tylko takie zdjęcie pokaże czy występuje wiotkość w kręgosłupie szyjnym , bo takie objawy mogą być przy EDS (byłam mocno pod wrażeniem, że pani doktor po mojej wizycie w porani postanowiła zdobyć wiedzę na temat ZED), Do tego na dyżurze pani neurolog zleciła mi badania krwi standardy morfologia, i elektrolity- sód, potas, wapń. I jak elektrolity są prawidłowe, tak morfologia, a w szczególności hemoglobina jest zaniżona i mam zmienione żelazo.
Następnie po konsultacji  w tym jednym szpitalu dostałam zalecenie zgłoszenia się na konsultację na inny SOR w pobliżu (kilka ulic dalej). do ortopedy.
Tam zostałam nawet szybko przyjęta jeśli porównać wszystkie dyżury ortopedyczne. Po wywiadzie o obejrzeniu moich zdjęć pan doktor uznał, że podczas kontuzji doszło, albo do zerwania przyczepu mięśnia, albo do naderwania i dlatego boli...
Ogólnie zalecenia po obu wizytach na SORach lekarze zalecili mydokalm forte,do tego zmiana żelaza, i jeszcze jeden lek wpływający na to, że mięśnie nie będą tak napięte i lek przeciwbólowy (postaram się jak najszybciej dodać nazwy tych lekarstw, ale musiałabym wstać z łóżka i zapalić światło, a nie mam na to siły).
Kolejnym zaleceniem są ciepłe kąpiele, rozgrzewanie i leżenie w łóżku, w pozycji odciążającej kręgosłup.
Na  tym będę powoli kończyła kolejnego posta. Mam nadzieję, że są one wystarczająco interesujące, że będziecie chcieli tu jak najszybciej i najczęściej zaglądać. Zapraszam Was, do czytania, komentowania... Już wkrótce pojawią się następne posty, nie chcę sztucznie wymyślać tematów...

niedziela, 7 maja 2017

Ciąg dalszy problemów z kręgosłupem

Witam Was serdecznie. W dzisiejszym poście pragnę opisać Wam moje objawy związane z kręgosłupem, które zaczęły się po przedźwiganiu w ubiegłym tygodniu. O tym jak doszlo do urazu możecie przeczytać w poprzednim poście dlatego nie będę się tutaj tak rozdrabniała, żeby się nie powtarzać, bo zdaje sobie sprawę, że nie każdy chce po kilka razy czytać to samo. A jak będzie chciał to może zajrzeć do poprzedniego posta.
Ponieważ objawy utrzymują się już od tygodnia a ból nawet po lekach przeciwbólowych nie ustępuje. Jest to ból przeszywający tak jak gdyby wiązka prądu przeszła. Ból nasila się podczas ruchu szyją, kark sztywny ból idzie na kończyny po stronie prawej. Do tego ból kręgosłupa i okolicy pod łopatka, i czuje ucisk kręgosłupa, przez co chwilami mam duże trudności z oddychaniem. Dlatego, że te objawy są już tak długo, za namowa Mojej Bliskiej Znajomej postanowiłam udać się jutro na SOR do jednego z Warszawskich szpitali, w ktorym jutro dyżur na SOR będzie miała moja pani neurolog. Uznałam, że ten lekarz może mi jakoś konkretniej pomoc przepadając mnie konkretnie a nie jak gdybym poszła na zwykły SOR i pewnie zalecili by mi tylko jakies leki przeciwbólowe, które pewnie w przeciwieństwie do moich leków przeciwbólowych pewnie są dużo słabsze, bo lekarze tak silnych leków jak ja biorę nie mogą ot tak sobie przepisywać, nawet przy urazach.
To sa leki na konkretny rodzaj bólu bo są one lekami opartowymi i nie każdy ma uprawnienia do przepisywania takich leków.
A ja przez ból mam duże trudności z utrzymaniem kul, podpieraniem się na nich, jak czegoś nie zrobię to będę na wózku całkowicie, bo póki co bez wózka nie jestem w stanie się ruszyć, przemieszczać.
Najpierw nie chciałam niepotrzebni robić alarmu licząc, ze to przejdzie, ale pomyliłam się. A tak się nie da funkcjonować. Najwyższy czas ruszyć się i zadbać o siebie. Pewnie jak jutro wrócę to zdam Wam relacje co i jak wyszło i jak próbujemy to wyleczyć, albo zaleczyć. Teraz już kończę. Jak zawsze Zapraszam Was do odwiedzania mojego bloga, do czytania, komentowania, zachęcam Was, do tego abyście dalej swoim znajomym rozpowiadali o istnieniu takiego bloga i zachęcali do odwiedzania go.
Zapraszam i dziękuję Tym wszystkim którzy tu są i czytają.