Polecany post

Nowy rok, nowe ulotki, stare probleny - zbiórki itp

Witam Was serdecznie. Moi drodzy jak wiecie wydatki na leczenie nie maleją, a wręcz przeciwnie rosną... Od początku roku straciłam też jed...

piątek, 13 marca 2020

Zmęczona, pełna strachu i nadziei

Witam Was serdecznie. Przepraszam was wszystkich serdecznie, że nie bywam tu regularnie. Od wakacji, od czasu ciąży czuję się fatalnie. Ból jest stały na wysokim poziomie, co utrudnia normalne funkcjonowanie. Ból mnie budzi, jestem więc przemęczona musiałam odstawić leki które stosowałam od kilku lat bo zrobiły mi się rany. Plastry musiałam po godzinie ściągać, a to oznacza że kompletnie nie działały wstawiliśmy Oxycontin, najpierw dawkę 5-10 3x na dobę, obecnie stosuję 20 3x dziennie, a do tego bunondol który brałam tylko sporadycznie zażywam stale w dawce 0,4 6x na dobę a miałam 3x obecnie udaje się delikatnie złagodzić, na tyle że mogę wstać z łóżka, ale i tak ból jest nadal mocno dokuczliwy. Ból sprawia, że jestem mocno zmęczona. Od grudnia wychodzę z domu sporadycznie, bo jedno wyjście sprawia, że kilka dni muszę odpoczywać. Już nawet siedzenie na wózku sprawia ból i powoduje duże obrzęki...
Obecnie pojawiły się szanse na zmianę mojego życia. Otóż od pewnego czasu starałam się o własne mieszkanie z urzędu miasta. Pragnęłam mieszkania dostępnego dla wózkowicza. Bo wynajmując nie miałam nic dostosowanego i często nawet z pokoju nie wychodziłam bo nie dawałam rady, trudności z kąpielom itp. Idąc w grudniu do szpitala (dokładnie jak tylko przyjechałam i byłam w trakcie przyjęcia na oddział CKR) w Konstancinie o trzymałam telefon z urzędu, że jest dla mnie mieszkanie. Nie ukrywam, że cieszyłam się, a jednocześnie byłam zła, że muszę jeszcze czekać bo będę kilka tygodni w szpitalu. Wychodząc ze szpitala umówiłam się że będę oglądała mieszkanie. Poprosiłam bliską mi osobę o pomoc ponieważ przez awarię wózka sama nie dojechałabym. mieszkanie jest małe niewiele ponad 26 metrów (ale dla mnie samej wystarczy, nie chciałam więcej ze względu na koszty utrzymania), ale mieszkanie znajduje się na parterze do budynku jest 1 stopień, ale jest obok podjazd, szerokie drzwi. Mieszkanie to aneks kuchenny z pokojem i łazienką (no i piwnica). W mieszkaniu jest okno z klamką na dole, żeby z pozycji wózka można było swobodnie otworzyć lub zamknąć. w połowie lutego otrzymałam klucze i podpisałam umowę na czas nieoznaczony, mam w końcu po wielu latach zameldowanie. Po podpisaniu umowy musiałam podłączyć prąd, gaz i przepisać na siebie wodę. Było to niezwykle trudne. Gaz znalazłam dostępny punkt, natomiast ciężko tam trafić, bo trzeba przejść, przez restaurację, Z wodą okazało się że wodociągi w Warszawie na pl. Starynkiewicza to tylko schody, więc nawet nie ma możliwości wejść do budynku, ale dzwoniąc na infolinię Pani powiedziała, że w silnym deszczu mogę  podpisać dokumenty dając je komuś do wniesienia na dworze (dodam, że padał mocno deszcz)i czekać na przyniesienie wszystkiego... Kiedy  powiedziałam co o tym myślę okazało się, że jest jeszcze punkt na Zaruskiego i tam jest podjazd. Z trudem dojechałam tam. Z trudem bo punkt niby dostępny, ale niestety ulica kiepsko, gdyż z kamieni i nierówny chodnik co nie pozwoliło jechać chodnikiem gdyż nierówności i krzywe krawężniki utrudniały. Kiedy wjechałam do punktu natrafiłam, przepraszam za słownictwo ale upierdliwego urzędnika i nagle okazało się, że mając wszystkie dokumenty nie mogę przepisać na siebie licznika, bo Ktoś wymyślił, że urząd musi mi wyrazić zgodę na to, żebym płaciła rachunki za wodę (po raz pierwszy o tym usłyszałam). Po zrobieniu awantury okazało się, że mogę przepisać ale tylko na kilka miesięcy, więc i tak będę musiała tam co jakiś czas jeździć. Ale zgodziłam się ponieważ pomyślałam, że przez ten czas wezmę zaświadczenie  z urzędu i załatwię sprawę. Tylko poprosiłam o przesłanie umowy pocztą, żebym nie musiała znowu jeździć. Na drugi dzień poszłam do urzędu. Tam Pani uznała, że to głupota, bo nigdy czegoś takiego nie pisali, po za tym natrafiłam na służbistę który szukał zaczepki. Na szczęście w urzędzie dzielnicy Pani pomogła mi nawet więcej niż do Niej należało, za co jestem bardzo wdzięczna. Pani napisała jakieś pismo w którym wystawiła zgodę, dzwoniła w mojej sprawie do wodociągów i sama wysłała do Nich to pismo, żebym nie musiała tam powtórnie jeździć. W ostatnim czasie miałam dużą pomoc z OPSu wystawiając opinie, wypisując moje dokumenty do ZUS i wielu innych, później urząd dzielnicy i tu również ogromna pomoc. Największy problem jednak pojawił się z podłączeniem prądu... Okazało się że jedyny punkt jest w Otwocku. I pojawił się problem. wózek w kiepskim stanie, na PKP Otwock remont i nie wiedziałam, czy wózkiem się dostanę, a w dodatku na mapach zobaczyłam że do budynku jest 1 schodek, ale dosyć wysoki i wózkiem nie wjadę. Zadzwoniłam więc na podany numer telefonu, okazało się, że jest jedna linia krajowa i połączono mnie z Łodzią, a chciałam poprosić, żeby przysłali do mnie jakiegoś pracownika który sporządzi umowę itp., bo skoro niedostępny punkt jedyny w Warszawie (na Warszawę, ale w Otwocku). Okazało się że muszę jechać na miejsce. Niestety tak wygląda w Polsce dostępność... Ale nie to było najgorsze. Poprosiłam znajomego zawiózł mnie samochodem, na wózku ręcznym. Wprowadził mnie po dużym stopniu (gdzie było bardzo ciężko, bo stopień naprawdę duży, brak dzwonka na zewnątrz, żeby Ktoś z obsługi mógł wyjść). Ale to jeszcze nie było, bo w środku pan z obsługi wysłał mnie kilka ulic dalej do innego działu, bo musze najpierw złożyć wniosek o licznik. Gdzie prosiłam o wezwanie Kogoś bo nie dam rady znowu wjechać po tym stopniu, ale nie. Mój znajomy zawiózł mnie tam na wózku i koszmar... na miejscu jest wąska furtka i dużo schodów około 10, żadnego dzwonka (oczywiście znajomy chciał mnie wnieść na tym wózku, ale dla mojego bezpieczeństwa i żeby innych nie obciążać nie zgodziłam się). Mój znajom wszedł do środka prosząc urzędników o wyjście do mnie (gdybym była sama nie miałabym szansy nawet Kogoś poprosić, nie mówiąc już o dostaniu się do środka)
Całość trwała bardzo długo około 45 minut do godziny, siedząc na dworze ( na szczęście nie padał wtedy deszcz). Po podpisaniu dokumentów w tym budynku musiałam wrócić idąc kilka ulic dalej, (ale całość to był budynek z tyłu tego budynku, ale ja musiałam iść ulicą więc kilka ulic dalej. Więc Pracownicy mogą mieś przejścia przez teren. 
Po powrocie do pierwszego budynku, przy sporządzaniu umowy okazało się ,ze dzwoniono w mojej sprawie z budynku gdzie było dużo schodów bo nie wiedzieli jak wypisać umowę i z pierwszego budynku instruowali Ich... To była głupota, bo w tej instytucji telefony działają w jedną stronę. Widząc, że jestem na wózku i wiedząc że są tam schody i że nie mam możliwości dostania się do środka można było zadzwonić, sprowadzić Kogoś w mojej sprawie. To skandal że jedyny punkt na Warszawę jest zupełnie niedostępny dla Osób na wózkach, ale jeszcze większym skandalem dla mnie był brak zrozumienia i pomocy przez pracowników. Gdyby nie pomoc, gdybym przyjechała sama to nie miałabym okazji załatwić sprawy, nawet telefon nie pomógł bo to linia krajowa i nic nie wiedzą. Myślę, że Ktoś powinien zainterweniować w sprawie dostępności PGE. Bo jak osoby niepełnosprawne, które są same mają załatwiać sprawy w tej instytucji. To chore. 
Obecnie jak najniższymi kosztami próbuję się przeprowadzić. 
Jest jednak jeszcze kolejny problem... Mój wózek ma kolejną awarię ;( tym razem system sterujący... To mocno komplikuje moje plany, bez sprawnego wózka znowu będę uziemiona ;(
Jak więc widzicie moje życie ciągle się komplikuje. Jeśli możesz proszę pomóż mi wesprzyj moje starania o nowy wózek. Można to zrobić wpłacając darowiznę na subkonto w fundacji Avalon z dopisanym tytułem STĘPIEŃ7878. Szczegóły w podanym linku: https://www.fundacjaavalon.pl/nasi_beneficjenci/agnieszka_stepien_7878.html
Można również przekazać swój 1% podatku dane w linku lub na zdjęciu: 
Na tym dziś już Kończę. Pomimo braku mojej regularności zapraszam do śledzenia mojego bloga i komentowania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz