Witam Was serdecznie. W ostatnim czasie staje się zwyczajem że opisuję swój pierwszy dzień z pobytu na oddziale szpitalnym. Pozostałe dni są różnie opisywane. Tak właśnie jest z tym postem. Dziś to jest 20.10.2017r. zostałam przyjęta na oddział kardiologii szpitala MSWIA w Warszawie. Dzień nie rozpoczął się dobrze : najpierw jedna z pań pielęgniarek miała obiekcje co do tego że poruszam się na wózku i w dodatku takim dużym. Po chwili problem z moim bagażem (walizka, 30 l i teczka która powinna służyć na laptop a służy dokumentacji medycznej.) Pielęgniarka wymyśliła że powinnam się wypakować do szafki :) a ja nie mam siły po każdą rzecz pochylać się do szafki znacznie lepiej dla mnie jest mieć tylko kilka podręcznych rzeczy a resztę żeby nie przeszkadzała to w walizce pod łóżkiem. Po płaczu i aferze postawiłam na swoim. Następnie problemy to moje żyłki i trudności z pobraniem mi krwi. Musiał przychodzić anestezjolog. Pielęgniarki pogubiły się w moich lekach. Nie mówiąc o rozpoznaniu. Miłym akcentem tego dnia jest młoda, sympatyczna,konkretna pani doktor. Lekarka zrobiła na mnie na tyle dobre wrażenie, że jestem w stanie dać się poprowadzić tak rzetelnie. Nie ma możliwości przeprowadzenia badania na które przyszłam. Lekarze po konsultacji doszli do wniosku, że jest ona zbyt niebezpieczne dla mnie. Może spowodować przerwanie przełyku lub krwotok nie do zatrzymania, a nawet jeśli uda się jakimś cudem przeprowadzić badanie to nie ma możliwości leczenia w moim przypadku jest bardziej groźne niż życie z PFO. Ponieważ leczenie w dużej mierze polega na zakładaniu klipsa w miejscu przecieku. W moim przypadku taki klips mógłby spowodować jeszcze większe uszkodzenia, dziury rozerwania narządów wewnętrznych, jest zbyt inwazyjne i obciążające. Wpłynęło to na mnie w ten sposób że zareagowałam jeszcze większym stresem. Na koniec dnia okazało się, że moja współlokatorka (ciemnoskóra kobieta, która mówi tylko językiem jakiegoś plemienia, wiec tak normalnie w naszym kraju nie ma z nią kontaktu, a niestety widać że ma jakieś problemy z pamięcią itp, ponieważ potrafi chodzić niemalże całą noc i szukać kogoś po całym oddziale, przy tym ciągle coś mówiąc, zabierała w nocy moje rzeczy, torby- wyrywała mi z rąk. Jak schowałam kapcie kiedy próbowała mi je zabrać to przeszła od drugiej strony i zabierała mi torebkę do której włożyłam kapcie która włożyłam pod szafkę). Próbowałam zrozumieć tę kobietę, wiedząc, że jest ona w obcym kraju, zupełnie nie rozumiejąc co się z Nią dzieje, zagubiona samotna, nie zrozumiana przez zupełnie nikogo,- pełna lęku (było mi Jej żal, choć chwilami czułam złość). Tak minął dzień dosyć pechowo
Proszę Was o wsparcie mojej osoby. Pomoc potrzebna jest mi miedzy innymi na leki,leczenie, ortezy (liczne i różne- pod względem przeznaczenia), na rehabilitacje (ponieważ sama z nfz to w moim przypadku stanowczo za mało. Odnośnie rehabilitacji to potrzebuje wybrane elementy do ćwiczeń w domku i aparat do tens - który jednocześnie stymuluje mięśnie do ćwiczeń jak i działa przeciwbólowo.Wsparcia potrzebuje na zakup łóżka rehabilitacyjnego o większych gabarytach ponieważ przy moich atakach drgawek z łóżka 90/200 spadam musi być minimum 120-140/200 i odpowiednio dobranego indywidualnie materaca (ponieważ ostatnio dostałam materac po starszej pani ale był tylko sprężynowy, bardzo twardy i w ciągu jednej nocy ja byłam cała w sinikach) zbyt miękki powoduje jeszcze większe problemy z kręgosłupem.
Moi Drodzy wiem, że brzmi to trochę jak taka długa lista życzeń, ale dlatego ze stan mojego zdrowia się pogarsza bardzo szybko to równie szybko wzrastają potrzeby żebym mogla przetrwać w miarę samodzielnie (jeśli można tak nazwać - bo całkowicie samodzielna to ja już od dawna nie byłam, ale mam tu na myśli moje ruch chociażby z materaca- bo łóżka nie posiadam, czyli z podłogi , usiąść na wózek, dostać się do łazienki samodzielnie móc z niej skorzystać, ubrać się czy wstać na moment podpierając się specjalistycznymi kulami). Więc jeszcze raz proszę o POMOC naprawdę potrzebuje tego. Kolejne skierowanie do szpitala na oddział neurologi już czeka... Pomóżcie mi żyć bym jak najmniej odczuwała skutki choroby. Więcej informacji na temat tego w jaki sposób można mnie wesprzeć znajdziecie na moim blogu pod postem "Proszę o wsparcie finansowe" i na podstronie na moim blogu o tytule "Prośba o pomoc".
Zamieszczone zdjęcie mojej szyi przedstawia objawy alergiczne, które dosyć często się pojawiają na mojej skórze, dlatego podczas mojego pobytu na oddziale kardiologii szpitala MSW w Warszawie będę miała konsultacje dermatologiczną - ponieważ pani kardiolog która się mną zajmuje uważa że może być to zapalenie skory. Stany zapalne skóry kilka razy w roku mi się zdarzają, zawsze pozostaje po nich blizna, ale tak intensywnego zapalenia jeszcze nie miałam - chyba.
Na tym kończę mojego posta, wiem, że są błędy i bez znaków polskich ale jak wiecie moja klawiatura jakiej używam do tabletu nie posiada języka polskiego. Zapraszam do obserwacji bloga, do czytania, do komentowania... Zapraszam również do wspierania mojego leczenia. i Dziękuje za już otrzymane smsy i darowiznę....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz