Witam Was serdecznie. W dzisiejszym poście postanowiłam opisać Wam to jak mocno stresuję się wyjazdem do szpitala (szpitale w których już leżałam, a w szczególności na oddziałach na których leżałam to przeważnie wiem czego się spodziewać, co będzie mi potrzebne a bez czego sobie poradzę), jeśli wybieram się gdzieś po raz pierwszy nie wiem nic i często potrzebuję później jakieś rzeczy lub coś oddaję bo okazuje się niepotrzebne... Dlatego tym pobytem tak mocno się stresuję... Ale nie jest to taki stres który degeneruje tylko taki który w pewien sposób napawa nadzieją na chociaż niewielką poprawę... Przekonamy się już wkrótce jak będzie to wszystko wyglądało.
Drugi z tematów dotyczy zaplanowanej wizyty w poradni neurologicznej. I nie obwiniam pani doktor za to że wizyta się nie odbyła ( bo skoro ma odgórnie powiedziane, że nie może przyjąć więcej osób to dostosowuje się do zasad), ale panie w rejestracji mocno mnie zdenerwowały. Ponieważ w środę 16.08.2017r czułam się fatalnie i w drodze do przychodni miałam atak drgawek (jeszcze w przychodni miałam pojedyncze incydenty) a pani w rejestracji powiedziała, że nie wyciągnie mi karty pomimo tego, że miałam karteczkę od pani doktor bo pani doktor ma już 5 osób ponad planowych i więcej nie może - to wróciłabym do domu i nie czekała tylko jakoś inaczej umówiła się na wizytę. Choć nie ukrywam, że zależało mi na tej wizycie ponieważ niepokoi mnie kilka objawów i wynik CT głowy. Ale pani w rejestracji kazała mi półtorej godziny czekać na panią doktor wiedząc, że Ona ie może już nikogo przyjąć - ale twierdziły, żeby czekać bo pani doktor na pewno wszystkich przyjmie... I okazało się, że ja w takim stanie niepotrzebnie czekałam :( i to było najbardziej denerwujące..) ale cóż mogę... Panie uważają, że do lekarza przychodzą zdrowi ludzie i mogą sobie bez potrzeby siedzieć w przychodni bo nie mają co robić.
Natomiast pozytywnie zostałam zaskoczona w przychodni gdzie mam lekarza pierwszego kontaktu, udało się i uruchomili e rejestrację, więc na najbliższą wizytę, jeszcze przed szpitalem (tzn. 22. 08.2017r - dzień przed pójściem o szpitala). Mam nadzieję, że chociaż moja pani doktor coś zaradzi na moje obrzęki, bo są one coraz to mocniej dokuczliwe. Puchną mi obie nogi do ud i ręce (otwierają się rany na dłoniach) i w najgorsze dni zdarza się obrzęk brzucha - wygląda jak bym połknęła balon. I jest coraz gorzej bo obrzęki nie zawsze po nocy znikają (pomimo uniesionych kończyn dolnych). To boli i brakuje mi skóry, coraz ciężej jest mi chodzić (chociaż chodzę tylko po swoim pokoju, do łazienki obok pokoju i na dół po schodach, żeby dostać się do wózka i na niego przesiąść. A większość dnia jak tylko mogę to leżę na materacach z nogami w górze...Nie mam pojęcia czym to może być spowodowane. Dlatego liczę, że pani doktor coś mi an to zaradzi, bo tak się dłużej nie da funkcjonować.
Na tym kończę dzisiejszego posta. Zapraszam do obserwacji mojego bloga, do czytania i komentowania postów...Zapraszam...
Blog jest historią życia 40 letniej kobiety która od dzieciństwa chorowała a w wieku 33 lat okazało się, że jest to rzadka choroba genetyczna. Blog jest o zmaganiach i trudach codzienności,walki z chorobą, walki z niesłusznym oskarżeniem o symulacje i walki z bólem. Blog jest o szukaniu pomocy, zaufania...
Polecany post
Nowy rok, nowe ulotki, stare probleny - zbiórki itp
Witam Was serdecznie. Moi drodzy jak wiecie wydatki na leczenie nie maleją, a wręcz przeciwnie rosną... Od początku roku straciłam też jed...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz