Polecany post

Nowy rok, nowe ulotki, stare probleny - zbiórki itp

Witam Was serdecznie. Moi drodzy jak wiecie wydatki na leczenie nie maleją, a wręcz przeciwnie rosną... Od początku roku straciłam też jed...

piątek, 29 grudnia 2017

Gorący okres, lekarze i rehabilitacje

Witam was serdecznie. W dniu dzisiejszym poruszam temat, który w moim przypadku często się pojawia. Od dłuższego czasu żyję tak jak gdyby moje życie polegało tylko na wizytach u lekarzy, rehabilitacji i szpitalach. Jest to mocno męczące a w okresie zimowym dodatkowo kłopotliwe ze względu na moje złe samopoczucie i intensywny ból. Od ostatniego wyjścia ze szpitala czyli od początku grudnia ze względu na złe samopoczucie nie poszłam na 4 wizyty, które teraz muszę jakoś na nowo umówić. Do tego muszę załatwić sprawę z neurologią w szpitalu na Banacha, bo przed świętami dostałam tam właśnie skierowanie na cito do szpitala, a jakoś nie składa się, żebym mogła tam dojechać.
Grudzień wyglądał tak, że 4 wyszłam ze szpitala z zespołem popunkcyjnym, 5 powinnam mieć wizytę u dermatologa, ale ze względów takich, że nasilał się ból głowy i zasłabnięcia to niemalże nie wstawałam nawet z łóżka, 7 grudnia miałam mieć wizytę u okulisty- wystąpiła podobna sytuacja jak dwa dni wcześniej, następna wizyta to 11 grudzień i laryngolog- niestety na wizytę czekałam prawie rok, ale jeszcze ciągle przez ten zespół popunkcyjny nie wychodziłam z domu, kolejna wizyta to kwalifikacja na oddział rehabilitacji ogólnej w Konstancinie 12 grudnia, to był pierwszy dzień kiedy wyszłam z domku- ale wiedziałam,m że jeśli się nie stawię to będę musiała czekać 4 lata na przyjęcie do szpitala. Później odpoczywałam na kolejną wizytę umówiłam się do lekarza internisty ale dopiero na 21 grudnia. Byłam na tej wizycie, dostałam skierowanie do poradni rehabilitacyjnej i do szpitala na oddział neurologii a także recepty i następna wizyta u pani doktor na 5 stycznia. Do poradni rehabilitacyjnej w tej przychodni w której pracuje moja pani doktor internista dostałam termin 28 grudnia, niestety nie dałam rady wstać w dniu wczorajszym z łóżka i nie dojechałam. Bardzo silny ból w stawach. Do tego 22 grudnia wieczorkiem zadzwoniono do mnie i wyznaczono mi termin na rehabilitację... 0d 2 stycznia 2018r, przez dwa tygodnie, w styczniu 10 mam wizytę u pulmonologa, pierwszą u tej pani doktor i obawiam się, że nie będzie ich za dużo bo Ona też przeszła na emeryturę, a teraz jest tylko raz czy dwa razy w tygodniu, więc chyba długo nie będzie pracować... Oczywiście w styczniu muszę załatwić z tym oddziałem neurologii później 6 luty Bydgoszcz i genetyk, 8 luty przyjęcie na oddział rehabilitacji,następnie 12 kardiolog, którego będę musiała przełożyć a 14 luty rezonans szyi. Na sama myśl ile tego wszystkiego jest to już nie mam siły. Wiem, że rehabilitacja w moim przypadku jest jedynym ratunkiem, ale czasami mam dość, lekarzy, szpitali i tego wszystkiego.
Wiem, też że powinnam się cieszyć, że mam tyle tego bo inni latami nie mogą dostać się na rehabilitację i uwierzcie mi doceniam to, ale czasami myślę, że nie daję rady tego wszystkiego ogarnąć, bo zwyczajnie nie mam siły i boli...
Na tym kończę mojego posta, zapraszam do czytania, komentowania, i obserwacji bloga...

piątek, 22 grudnia 2017

Życzenia świąteczne...

Witam Was serdecznie. W dniu dzisiejszym postanowiłam złożyć życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia, dla Wszystkich odwiedzających mojego bloga...

"Jest taki czas
co łzy w śmiech zmienia
Jest taka moc,
co smutek w radość przemienia
Jest taka siła,
co spełnia marzenia...
To właśnie magia Świąt Bożego Narodzenia."

"Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
wielu głębokich i radosnych przeżyć,
wewnętrznego spokoju
Zadumy nad płomieniem świecy,
zwolnienia oddechu,
nabrania dystansu do tego co wokół,
chwil roziskrzonych Kolędą,
śmiechem i wspomnieniami...
Wesołych Świąt..."




http://www.pies-kot.com/kategoria/kartkiW tym roku szukałam jakiś wyjątkowych kartek świątecznych,  wiele z nich wydawały się takie...powszechne a przez to dla mnie mało interesujące, na tej stronie znalazłam coś co bardzo mocno mi się spodobało... Umieszczam je tu za zgodą . Jest tam wiele kartek, które mnie urzekły :) tu tylko niewielka część. Dodaję też link i sami zobaczcie jakie cudeńka można tam znaleźć :) Jeszcze raz Wesołych Świąt...
Zapraszam do odwiedzania mojego bloga, obserwacji, komentowania... Zapraszam

czwartek, 21 grudnia 2017

POMOCY...

https://www.fundacjaavalon.pl/nasi_beneficjenci/stepien_agnieszka.htmlWitam Was serdecznie.



Dzisiejszy post będzie krótki, ale mam nadzieję, że przyniesie wiele owoców :)
Bardzo proszę o wsparcie mojego leczenia... Można to zrobić:
1. Wysyłając sms,
2. Wpłacając darowiznę,
3. Przekazując 1% podatku,
4. Robiąc zakupy przez aplikację FaniMani, wybierając podopiecznego- czyli zaznaczając Fundację Avalon a następnie Stępień Agnieszka 7878.
Dla Was to może być niewiele, natomiast dla mnie to ogromna szansa na moje leczenie. Od pół roku 5 pobytów w szpitalach a na 3 obecnie oczekuję Do tego dużo i w dodatku drogich leków.
W dniu dzisiejszym dostałam skierowanie do szpitala na neurologię i recepty... Jeden z leków to  witamina D3  (Solderol) gdzie jena tabletka kosztuje około 30 zł ale jest w dawce 30000 jednostek i mam zalecenie brania jej przez miesiąc czasu codziennie po 1 tabletce, a następnie zobaczymy po zrobieniu badań.
Postaram się jeszcze przed świętami podać zdjęcia skierowania i recept, żeby pokazać że to co piszę jest prawą. Niestety dziś przy takim świetle to nic nie będzie widać, a mój telefon robiąc zdjęcia nie przybliża i nie oddala, nie posiada lampy, żeby rozjaśnić. Wybaczcie.
Na tym kończę mojego posta. Proszę, POMAGAJCIE, czytajcie, odwiedzajcie mojego bloga...komentujcie... Zapraszam.


niedziela, 17 grudnia 2017

Łóżko, materac, wygoda ... relaks...

Witam Was serdecznie. W dniu dzisiejszym pragnę podziękować wszystkim za wsparcie, i pomoc w zakupie łóżka. Od tygodnia śpię wygodnie na łóżku , mam też zakupiony materac, który jest dla mnie rewelacyjny. Materac jest z samej pianki (ponieważ obawiałam się po ostatniej próbie materaca sprężynowego, że będę cała w siniakach jak wtedy po jednej nocy na nieodpowiednim materacu. Po konsultacji z wieloma osobami zdecydowałam się na zakup materaca Salsa (miałam też szczęście, że był w dużej promocji, gdyby nie to to pewnie musiałabym wybrać coś innego).
Materac jest 7 strefowy, to oznacza, że w różnych miejscach ma różne strefy twardości. Wrażenie jak siadam daje tak jak bym się zapadała, czyli jest miękki , ale jak tylko się położę, wszystko pojawia się na jednej płaszczyźnie. Jest to bardzo wygodne. Materac zawiera piankę termoelastyczną  co oznacza, że odkształca się do danego ciała, a później powraca do swoich kształtów. Mając łóżko cieszy mnie to, że już nie obciążam stawów kładąc się i wstając.Jest to duża ulga i odciążenie stawów. Materac ma grubość 22 centymetry i gwarancji 15 lat...
Łóżko wybrałam metalowe, zakupiłam je wraz ze stelażem. Dla mnie idealnie się układa i jest mi wygodnie.
Drugi pod temat to wyciszający fotel, spotkałam się ostatnio w pewnym miejscu z ciekawym fotelem... Jego wygląd nigdy mnie nie zachwycał, wręcz przeciwnie odrzucało mnie od niego. Wygląda jak jajo... Ale kiedy w nim usiadłam to było niesamowite... Istny relaks, wyciszenie. Fotel ze względu na swój kształt i wielkość wycisza wszystkie hałasy dzięki czemu pozwala się zrelaksować...  Stwierdziła, że jeżeli kiedykolwiek będę miała taką możliwość będę chciała posiadać takie cudo w domu... Tylko po to by w trudne, ciężkie dni kiedy potrzebujemy relaksu i ciszy to zaszyć się w nim i odpoczywać... teraz pokażę zdjęcia łóżka i 3 zdjęcia jak siedzę (leżę w fotelu) :)
Jak zawsze zapraszam do czytania, do komentowania i obserwowania mojego bloga... już wkrótce opiszę jak wyglądała kwalifikacja na odział rehabilitacji CKR i na kiedy mam termin.
ZAPRASZAM...



poniedziałek, 11 grudnia 2017

Ciężki powrót bez dokończonej diagnostyki

Witam Was serdecznie. W poniedziałek  04.12.2017r. dostałam wypis ze szpitala. Otrzymałam go po godzinie 16.Do domu wracałam bardzo ciężko, ponieważ w piątek po obiedzie miałam nakłucie lędźwiowe (pomimo tego, że leżałam 6 godzin nieruchomo, całkowicie), a później tylko niewielki ruch (choć lekarka zalecała 2 godziny leżenia) to w sobotę stopniowo w ciągu dnia zaczęły nasilać się objawy zespołu po punkcyjnego. W sobotę wieczorem po spacerze z innymi pacjentkami po szpitalu zasłabłam i wróciłam na oddział. Po samej punkcji i do wypisu piłam prawie samą kolę i kawę, żeby jak to lekarz dyżurny określił szybciej podnosząc ciśnienie uzupełnić duże braki płynu rdzeniowo- mózgowego . Niestety, w niedzielę nastąpił czas nasilenia się objawów. Musiałam leżeć w miarę na wznak i jak najniżej (wtedy objawy niemalże znikały), ale przy każdej próbie podnoszenia się był bardzo silny ból głowy, zawroty nawet na siedząco, sztywny kark, wymioty. Nic nie pomagała, ba wieczór lekarz dyżurna na obchodzie zaleciła kroplówkę przeciwbólową z paracetamolu i drugą z elektrolitami żeby nawodnić organizm (gdzie wcześniej wypiłam 4 litry rozgazowanej koli i wody). Niestety w poniedziałek było to samo, objawy nie mijały, a ponieważ mam słabe żyły to na jedną kroplówkę szły dwa, trzy wkucia (wenflony- bo żyły pękały, albo robił się tak szybko stan zapalny). Moja doktor prowadząca zdecydowała się wypuścić mnie w takim stanie. Poprosiłam o kolejne kroplówki, żebym dała radę 20 minut dojechać do domu, 10 minut autobusem a pozostałe wózkiem na przystanek i z przystanku. Kroplówki dostałam około11-12, wypis miał być o 13. Okol 12.30 przyjechały siostry żeby zabrać moje rzeczy do domu, a ja miałam sama wracać, na moje szczęście zmieniły zdanie i zostały ze mną. Wypis dostałam późno, leki już dawno przestały działać, sama nie byłam w stanie pochylić się żeby założyć nawet buty. Pani doktor przyszła przed 15 oznajmiła, że miała ważne spotkania i że wypis dostanę za 15 minut. Poprosiłam o kolejną kroplówkę... Niestety, żyła strzeliła, a niezbyt chętna pielęgniarka, żeby włożyć nieco wysiłku i wkłuć się uznała, że jest to niepotrzebne. Wypis dostałam po godzinie, po wypis musiałam jeszcze jechać do pokoju lekarskiego bo pani doktor chciała ze mną porozmawiać. Efekt był taki, że nie byłam w stanie rozmawiać, bo co chwilę było mi słabo robiło się czarno przed oczami i tylko się męczyłam, a pani doktor raczyła mnie poinformować, że płyn rdzeniowo- mózgowy nie nadawał się do zbadania bo było w nim za dużo krwi... Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ale jestem wściekła, ponieważ lekarka uważa że moje problemy są przez kręgosłup szyjny i że dobrze żebym go zbadała (niestety w wypisie nie ma o tym ani słowa). Po za tym za złej jakości płyn uważam błąd lekarza... Wiedząc o mojej chorobie podstawowej, zdając sobie sprawę, że jest mocno pokrzywiony kręgosłup, wystarczyło spojrzeć w zdjęcia, żeby mieć, chociażby jakiś zarys do tego jak kłuć... Ale pani doktor uznała, że nie potrzebuje żadnych zdjęć... Efekt był taki, że kłuła mnie 5 czy 6 razy (nie powiem dokładnie ile bo po 4 razie przestałam liczyć, a kłuła jeszcze raz lub dwa) i dziwi się, że poleciało dużo krwi... Po za tym jeśli podejrzewa że jest to problem z kręgosłupem wystarczyło zrobić na miejscu RM a nie mówić mi żeby inny lekarz to zlecił, ale nawet nie pisząc o tym. Tym bardziej, że poszłam tam w trybie planowym (czekałam około miesiąca od zgłoszenia się na przyjęcie), a mam w dokumentacji podane, że w trybie ostrym przyjęta z izby przyjęć ostrej (więc nie miała problemu ze zleceniem RM, ale po co jeszcze się nie potwierdzi i trzeba będzie dalej szukać przyczyn... Po co?!) . Jak wyszłam do domu po przeczytaniu karty okazało się, że EMG też jest źle zrobione- dodajmy, że przez warunki miałam silną migrenę, światłowstręt itp a wystarczyło jak było wolne miejsce na sali przenieść mnie lub chociażby jedno światło zgasić - nie chciałyśmy wszystkich tylko jedno które przez 24 godziny na dobę było zapalone nad moją głową). Naprawdę, gdyby nie to sztuczne światło to nie przeszkadzałoby mi gdzie leżałam. Moja wściekłość była na tyle, że jedyne badania miarodajne z tego co miałam wykonane przez tydzień czasu pobytu na oddziale neurologii szpitala przy ul. Bursztynowej 2 w Warszawie to badania krwi i to podstawowa morfologia. To jest chore... Ostrzegam wszystkich kto może niech unika tego miejsca. Całkowity brak organizacji, chaos i brak kompetencji...
Pani doktor M G-R jest tego przykładem(ja uważałam, że lekarz z około 15 letnim stażem potrafi zrobić punkcję lędźwiową- myliłam się). Skutkiem tego minął tydzień, a ja nadal cierpię na zespół po punkcyjny, co powoduje, że nie poszłam na zaplanowane wizyty lekarskie 4 na niektóre z nich czekałam po 8 miesięcy... Pewnie gdybym była mniej razy kłuta byłoby słabiej, albo krócej. Do tego dochodzi ciągły ból pleców (okolice wkłucia).
Wniosek jest jeden, jeśli dla zrobienia badań krwi trzeba tak cierpieć, to ja odpadam i NIE DZIĘKUJĘ!!!
Wracając autobusem do domu po 5 minutach musiałam wysiąść bo było mi nie dobrze, po drodze 4 razy zasłabłam, czarno przed oczami, pot i dreszcze. A dodam, że mój wózek posiada funkcję rozłożenia oparcia i jechałam niemalże na leżąco.
A i kolejna sprawa, pani doktor nie podoba się fakt, że jeżdżę takim wózkiem (tylko kilku innych specjalistów uważa, że to jedyne wyjście dla mnie- tym bardziej, że ja mam pokój na piętrze i tak muszę wykonać ruch, żeby się tam dostać), Ale ta pani doktor uważa że przesadzam... Pozostawię to bez mojego komentarza, bo nie chcę używać tu aż tak ostrego słownictwa.
Na tym kończę tego posta. Zapraszam do czytania, obserwacji, komentowania...





niedziela, 3 grudnia 2017

Trudności podczas punkcji lędźwiowej

Witam Was serdecznie. Posta piszę dzisiaj wieczorkiem, ponieważ w dniu wczorajszym po samym badaniu po pierwsze musiałam do dziś leżeć na wznak, na płaskim i nie poruszając głową. Po drugie miałam zakaz czytania, pisania, oglądania, ponieważ mój mózg musiał odpocząć po dużym ubytku płynu rdzeniowo mózgowego. Przed badaniem dostałam sedację (czyli środek uspokajający który rozluźnia mięśnie -często działa nasennie.- najprawdopodobniej relanium. Który zwykle na mnie nie działa bo często mam go aplikowanego od 10 roku życia).
Dzisiaj jest już niedziela. Nakłucie lędźwiowe miałam w piątek około godziny 14.15-14.30 bo o 14.45 byłam już na sali.
Nakłuć mnie było ciężko. Ponieważ mam bardzo mocno pokrzywiony kręgosłup i pani doktor nie mogła znaleźć prawidłowe miejsce nakłucia. Byłam więc nakłuwana pomiędzy kręgami lędźwiowymi 5 czy 6 razy . Nie liczyłam dokładnie. Kiedy się udało (pani doktor przed tym ostatnim nakłuciem powiedziała że kłuje ostatni raz że nie będzie mnie ciągle tak męczyć). Na szczęście poleciało... Nie wiem jakie jest rozgraniczenie. Nie ukrywam że nie znam się na tym, ale miałam robioną punkcję lędźwiową ogólną.
Po badaniu grzecznie leżałam. Po 6 godzinach położyłam się na boku przez chwilę. Wstałam w sobotę rano, ale pani pielęgniarka uznała że nie mogę się przemęczać i niestety prysznic jest zakazany bo zbyt mocno obciążający. W ciagu dnia czułam się dziwnie. Tzn. Widziałam tak jakby nie przez swoje oczy tylko tak jakbym patrzyła przez butelkę po mleku . Do tego kręciło mi się w głowie. Kiedy leżałam to było w miarę dobrze ale jak siedziałam to ból głowy się nasilał. W sobotę wieczorem byłam z koleżankami z oddziału na mleku waniliowym a dziewczyny kawa i herbata (byłyśmy we 4) to bol głowy na tyle się nasilił że szybko musiałam wrócić żeby nie zemdleć. Jak się położyłam było lepiej, ale niestety nie mogłam już wstawać (czyli prysznic pozostał tylko w chęciach).
Dzisiaj to jest niedziela od rana jest fatalnie. W głowie mam jakby balon.
Jak leżę to jest to wszystko do wytrzymania. Niestety jak próbuje wstać. To balonik 🎈 rozsadza głowę. Ciśnienie jakby nie mieściło się w glowie ucisk . Do tego zatkane uszy i tak jakbym takie niewyraźne dźwięki takie przytłumione i huczy w uszach.
Lekarz powiedział ze to zespół po punkcyjny. Wstać nie mogę bo kark sztywnieje mięśnie napięte. Zalecenia lekarskie: Pić duże ilości rozgazowanej koli (ponieważ ja na co dzień nie pijam koli - jest to sporadycznie i na niewielkiej ilości się kończy- to obecnie odnoszę wrażenie że piję a ona się rozmnażania i nie ubywa) i leżeć😞
Nie jest najlepiej ale jak się nie ruszam to daję radę.
Na tym kończę posta. Zapraszam do czytania i komentowania. Dodaję również moje zdjęcie ale uprzedzam że wyglądam fatalnie i pokazuję sposób z czego pić w szpitalu żeby nie podnosić głowy. 😄
Działa i nie wypływa.
Odwiedzajcie komentujcie...
Zapraszam.

czwartek, 30 listopada 2017

Dziwne normy...

Witam Was serdecznie. Pragnę wszystkich ostrzec przed oddziałem neurologii Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego. Dlaczego... Funkcjonuje on na bardzo dziwnych zasadach. (Rozumiem koleżeństwo), ale na tym oddziale nie liczy się nic oprócz tego. Przyszłam do szpitala w poniedziałek rano. Byłam pierwsza do przyjęcia i zostałam w takiej kolejności przyjęta. Dodam że planowo chociaż dziwnym sposobom bo kazano mi przejść przez izbę przyjęć nieplanową . Pani doktor poinformowała mnie że bardzo przeprasza ale przez weekend było bardzo dużo przyjęć i niestety nie ma miejsca i muszę być na korytarzu ale jak tylko coś się zwolni to mnie przeniosą na salę. I niestety 😔 na tych słowach się skończyło 😢. Już dwa dni pod rząd zwalniało się miejsce na sali dla kobiet na którą mogłabym się dostać i w innych kobiecych salach również ale... Okazywało się że były tam kładzione osoby które dopiero przychodziły (dzisiaj łóżko kilka godzin czekało). Ja ze względu na mój światłowstręt a światło nad moją głową zapalone jest przez 24 godziny na dobę. Przez moje migreny i wymioty prosiłam o przeniesienie. Od wtorku rana mam ciągłą migrenę. Wymiotuję mam trudności z połknięciem leków. Wieczorkiem poprosiliśmy nawet o możliwość wykręcenia z jednej lampy żarówki bo tylko ta jedna tak podrażnienia. Nie zgodziły się a przecież na korytarzu zapalone są jeszcze trzy inne. I panie pielęgniarki stwierdziły że nie poszłam na salę bo pewnie ktoś znajomy innej pielęgniarki poszedł. Tak nieogarniętego oddziału jeszcze nie widziałam. Jedna z pań miała dostać kroplówkę ze sterydami. Pani doktor zleciła na SM i o 18 zapytała się pielęgniarki to zamiast cywilizowanej odpowiedzi otrzymała niemiłą wiązankę zakończoną żeby zwróciła do lekarza. Przy wieczornej zmianie okazało się że zlecenie jest i nie wiadomo dlaczego tej kroplówki nie dostała a co najgorsze to już dziś ze względu na późną porę nie mogła dostać i będzie musiała jeden dzień dłużej zostać w szpitalu. 😞
A ja już trzecią nockę nie śpię. Głowa bardzo mocno boli 😢. Mam dość jeśli się do rana nic się nie zmieni to raczej zrezygnuję.
Na tym kończę ten post.                                                       

środa, 29 listopada 2017

Pobyt sie przedluza

Witam Was serdecznie. Moj po0byt na oddziale neurologii bedzie trwal minimum tydzien, a mialo byc zaledwie kilka dni. Co najgorsze przez czesc czasu leze bezczynnie. W dniu dzisiejszym mialam miec punkcje ledzwiowa. Okolo poludnia przyszla pani doktor na niby obchod, (bo tu obchod to tylko lekarz prowadzacy i w roznych godzinach), i oswiadczyla mi ze dzis nie zrobi mi badania bo nie zdazy, ze przelozymy je na piatek a wyjde w poniedzialek bo chce mnie poobserwowac po badaniu. Zatem dzis i jutro leze, zeby sobie polezec. Dla mnie to jest zwykle marnowanie pieniedzy podatnikow itp. Ale widze, ze ten oddzial tak funkcjonuje  :( jest to smutne, poniewaz terminy do szpitali sa kolosalne, a tu zamiast badac pacjentow regularnie (bo nie mowie, ze wszystko jednego dnia, ale chociaz jedno badanie na dzien, to pozostawia sie luki) stosuje sie lezing :)
Dzis tez parodia, nie zjadlam objadu... Jak zawsze w szpitalu zglosilam diete wegetarianska w polaczeniu z cukrzycowa... i dostalam ziemniaki z sosem i skrawkami miesa :( nie wiem kto tego pilnuje, ale koszmar, po pierwsze nie jadam sosow, nie ze wzgledu namieso, ale na tluszcz. Jeest to tak tluste danie, ze moj zoladek, moja watroba nie wyrabiaja. Nie wiem kto ustala diete, ale to mieso i sos, to duuuza pomylka, ale coz trzeba wytrzymac te kilka dni. Chociaz nie ukrywam, ze wolalabym zostac przeniesiona na sale, bo obecnie kiedy moge to uciekam z oddzialu, bo nie moge patrzec na te sztuczne swiatla.
Na tym koncze tego posta. postaram sie opisac sama punkcje. Zapraszam do czytania i komentowania. Szykuje sie trudny czas, 5 wizyta u dermatologa, 7 u okulisty,11 laryngolog i badanie blednika 12, konsultacja w Konstancinie... Relacje w miare mozliwosci.

wtorek, 28 listopada 2017

Neurologia powrót do przeszłości 😢

Witam Was serdecznie. 27.11. 2017r. O godzinie 9.23 zostałam przyjęta na oddział neurologii Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego. Podczas wyznaczenia pobytu w szpitalu pani doktor neurolog z tutejszej poradni powiedziała że oddział nie wygląda najlepiej. Przyjęcie odbyło się szybko. Przyjechałam do szpitala około 8.45
pojechałam prosto do sekretariatu. Na miejscu pani powiedziała że jeżeli jest ktoś ze mną to niech idzie z moimi dokumentami na izbę przyjęć nieplanową. Poszedł tata wrócił po około 20 minutach. Weszłam z dokumentami i po pierwsze pomimo planowanego przyjęcia mam być na korytarzu, ale nie to jest w tym najgorsze: Bo okazuje się że na oddziale są dwie łazienki jedna męska, jedna damska. Poczułam się tak jak gdybym cofnęła się mini.um o 20 lat i w dodatku z dużego miasta do jakiejś dziury 😢
nawet usłyszałam rozmowę pielęgniarki i salową (szukały na salach łóżka oddziałowego - podobno ma ponad 100 lat. Jak to możliwe. Tu jest zbieranina starych łóżek i szafek i innych sprzętów szpitalnych. Kolejny problem to znalazłam znaczek że łazienka dla OzN i niestety na karteczkach się skończyło bo w środku okazało się że drzwi bez klamki barierki powyginane i zardzewiałe. Pod niby "przystosowanym"prysznicem przystosowany jest tylko wózek toaletowy. Światło nad głową zapalone 24 😞 przy moim światłowstręcie dzisiaj rano oznaczało silną migrenę. W dzień dostałam słabego ataku drgawek (czyli bez utraty przytomności no i się zaczęło 😢 Lekarka nakrzyczała na mnie że histeryzuję. A mnie przez sztuczne światło walczyłam sama ze sobą ale wymioty itp. Jakieś koszmar.
później badanie EMG i ambitna pani doktor co rusz to zmieniała ustawienia żeby tylko wszystko była koniec dobrze czyli dodawał coś do odmierzonych odległości żeby można było dobre wyliczyć. Zapowiada się kolejna nieprzespana nocka ponieważ zapalone światła
nasilają ból i sprawiają mi nasilające się zmęczenie. Chyba jurto jak nic się zmieni to wyjdę na własne zadanie. Mam nadzieję żep sobie poradzę. Zapraszam do obserwacji mojego bloga i częstego odwiedzania, czytania postów i komentowania :)

czwartek, 23 listopada 2017

Neurologia czeka

Witam Was serdecznie. Już w poniedziałek mam zgłosić się na oddziale neurologii szpitala przy Bursztynowej w Warszawie. Nie wiem jak będzie to wszystko wyglądało, bo nawet nie mam oficjalnego skierowania tylko małą karteczkę na której jest napisana data i godzina kiedy mam się stawić przed sekretariatem oddziału. Znając realia to pewnie będzie duże zamieszanie i nikt nie będzie wiedział co się dzieje i o co chodzi. Dlatego zaczynam się już mocno stresować.
Zamówiłam łóżko i materac, teraz tylko czekam na przesyłki.
Na tym kończę tego króciutkiego posta. Zapraszam do dalszych relacji.

środa, 15 listopada 2017

Zapraszam do pomagania

http://www.fundacjaavalon.pl/nasi_beneficjenci/stepien_agnieszka.html?highlight=Wzc4Nzhd
Witam Was serdecznie. Postanowiłam stworzyć nowy post, w którym dowiecie się jak można pomagać.
Sposobów na pomoc jest wiele, wystarczy tylko odrobina chęci. Można wpłacić darowiznę, wysłać sms, robiąc zakupy, sklep w którym kupujecie płaci jakiś procent z Waszych zakupów darowiznę na wskazane przez Was fundacje lub osobę (beneficjenta), można rozliczyć się z 1% podatku.
Więcej szczegółowych informacji znajdziecie w linku nad tekstem lub w zdjęciach pod postem.
Zapraszam Was do pomagania, bo dzięki temu czynicie wiele dobrego, a np. ja mogę się leczyć.Dziękuję Tym którzy okazali już swoje serduszka i wysłali smsa. Każdy gest jest wielki i ważny.Dlatego zachęcam do ciągłego pomagania (oczywiście wiem, że każdy ma jakieś ograniczone możliwości), ale wiem, że możecie wiele, dziękuję. Zapraszam do odwiedzania mojego bloga. czytania, komentowania.