Witam Was wszystkich ponownie. W dniu dzisiejszym to jest 16.01.2017roku wybrałam się z tą moją kartą diagnostyczną Onkologiczną (tzw Zieloną Kartą DiLO) , zapisać się na wizytę do nowej porani onkologicznej, na karcie wyraźnie lekarz zaleciła zgłosić się do Onkologa, poczytałam opinie, szpital ma dobre, więc pomyślałam, że może nie powtórzy się poprzednia sytuacja i będę dobrze przebadana. Pierwszy problem już napotkałam przy samym wejściu do szpitala... Szpital z tak dobrą renomą, a żeby nie było w nim, żadnej konkretnej organizacji... najpierw Ktoś życzliwy z informacji pokierował mnie na onkologię ale męską, i okazuje się, że do poradni specjalistycznych nie ma wejścia z dworu na wózku inwalidzkim... wszędzie krawężniki i schody... załamałam się i już pełna wątpliwości miałam wracać, ale stwierdziłam, że muszę się zapisać skoro mam Zieloną Kartę to zrobię to jeżeli nie przez poradnię to przez oddział. I Wróciłam do głównego budynku szpitala, przez który okazało się ,że jest łącznik do poradni tylko z piętra ale wyobraźcie sobie, że jedna winda nie czynna do odwołania, do jednej nie mieściłam się jedna dla personelu medycznego i oficjalnie czynna tylko jedna ale dziś była awaria więc trzeba było korzystać z tej dla personelu medycznego i przez godzinę czasu jeździłam zanim ktoś raczył odblokować kluczyk i wypuścić mnie na piętrze na którym chciałam... Jakiś koszmar. Kiedy się dostałam do tej poradni okazało się, że tam jest tylko dla panów a dla pań jest w tym głównym budynku gdzie nie działają windy i kolejne dwie godziny zanim dostałam się na Onkologię. Na miejscu w sekretariacie pani bardzo niemiła powiedziała mi, że Oni się takimi 'bzdurami jak diagnostyka nie zajmują" więc po kilku godzinach spędzonych w szpitalu i jeżdżenia sobie do ... nie wiadomo gdzie i po co zostałam z niczym Tak niestety traktuje się u nas pacjentów, nawet tych onkologicznych. a na drzwiach szpitala widnieje naklejka z szybką diagnostyką onkologiczną... Więc jak to jest? Ile w tym prawdy? Naklejka swoje a pacjenci niech chodzą dalej i szukają.
Na zakończenie jak zawsze zachęcam was do komentowania. do Odwiedzania mojego bloga czytania, opowiadania znajomym i wracania tu jak najczęściej. Zapraszam
Blog jest historią życia 40 letniej kobiety która od dzieciństwa chorowała a w wieku 33 lat okazało się, że jest to rzadka choroba genetyczna. Blog jest o zmaganiach i trudach codzienności,walki z chorobą, walki z niesłusznym oskarżeniem o symulacje i walki z bólem. Blog jest o szukaniu pomocy, zaufania...
Polecany post
Nowy rok, nowe ulotki, stare probleny - zbiórki itp
Witam Was serdecznie. Moi drodzy jak wiecie wydatki na leczenie nie maleją, a wręcz przeciwnie rosną... Od początku roku straciłam też jed...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz