Polecany post

Nowy rok, nowe ulotki, stare probleny - zbiórki itp

Witam Was serdecznie. Moi drodzy jak wiecie wydatki na leczenie nie maleją, a wręcz przeciwnie rosną... Od początku roku straciłam też jed...

piątek, 3 lutego 2017

cd. Karty Onkologicznej, troska lekarza internisty...

Dziś byłam na wizycie w poradni ogólnej u lekarza pierwszego kontaktu, a ponieważ ta przychodnia nie jest przystosowana to nie mogę do niej jeździć na wózku ( na szczęście mój lekarz prowadzący od przyszłego miesiąca zmienia przychodnię i podobno mają być lepsze warunki), więc męczę się o kulach a nie zawsze jest to łatwe.Na dzisiejszą wizytę wybrałam się z kilku powodów. Po pierwsze niechęć przez onkologów przyjęcia mnie, a to właśnie lekarz pierwszego kontaktu wystawiła mi Onkologiczną Kartę Diagnostyczną. Przekazałam pani doktor całą sytuację, to jak mnie potraktowano w poszczególnych placówkach służby zdrowia i  odpowiedź była jedna, trzeba iść z tym do NFZ żeby mnie pokierowali co dalej bo My bez dalszej diagnozy nie ruszymy z miejsca ponieważ radiolodzy już po raz kolejny odsyłają na biopsję szpiku więc lekarz pierwszego kontaktu nie może postąpić inaczej bo gdyby coś mi się stało To Ona będzie odpowiadała za niedopełnienie obowiązków (i ma rację nie mogę się poddawać).
Po za tym dostałam nowe leki na wizycie uzupełnienie leczenia poszpitalnego do sterydów, a właściwie kolejny steryd, dostałam też lek przeciwbólowy ponieważ po szpitalu mocno nasiliły się bóle głowy nad którymi nie mogę zapanować. Z poradni leczenia bólu co prawda już coś dostałam ale chyba jak na razie nie ma żadnego skutku . Ten lek, który został mi przepisany ma złagodzić objawy stare czyli problemy z błędnikiem. I na koniec podstawowe badania jeszcze przed odejściem pani doktor z tej poradni mam iść z wynikami. bo wiadomo, że furosemid wypłukuje z organizmu wapń potas i sód dlatego trzeba to skontrolować. Bardzo lubię tą Panią doktor właśnie za dokładność,  nie pozostawi niczego bez odzewu. I to mi się w Niej podoba. To właśnie jest konkretny lekarz. Dzięki uporowi tej Pani dostałam się do genetyka, bo to Ona uznała, że jest za dużo chorób jak na jedną osobę i pewnie jest coś nie tak z genami. To prawda, że ja idąc do Pani doktor siedzę w gabinecie 1,5 godziny do 2 , pół godziny to jest minimum na pacjenta jeśli się nic nie dzieje  z pacjentem i przychodzi tylko po recepty a zostaje zawsze przebadany i oprócz recept to dostaje pewnie jeszcze zlecenia na podstawowe badania bo trzeba je robić profilaktycznie a niektórzy pacjenci się nie często pokazuję itp :) ale ja zabieram książkę albo coś innego np kolorowanki i mam zajęcia a Pani doktor nie przeszkadzam bo Ona wie ile czasu potrzebuje na pacjenta. Zawsze zastanawiają mnie Ci ludzie drepczący pod drzwiami gabinetów lekarskich, albo co chwilę stukający w drzwi gabinetu przerywający pracę lekarza, co chcą tym osiągnąć ?Bo na pewno nie przyspieszą wizyty, wręcz przeciwnie, jeszcze opóźniają  :)
Chyba zaczynam zmieniać temat i za bardzo przeciągać a to oznacza, że powinnam już kończyć bo za chwilę to co piszę będzie bardziej zagmatwane. Mam nadzieję, że nie pobłądzicie w chaotycznych myślach zawartych w tym poście i zrozumiecie ten kontekst. Jeśli coś będzie zbyt chaotyczne to piszcie a wyprostuję :)
Jak zawsze zapraszam Was do czytania, zapraszam do komentowania, do częstego odwiedzania mojego bloga. Zapraszajcie też znajomych

2 komentarze: