Polecany post

Nowy rok, nowe ulotki, stare probleny - zbiórki itp

Witam Was serdecznie. Moi drodzy jak wiecie wydatki na leczenie nie maleją, a wręcz przeciwnie rosną... Od początku roku straciłam też jed...

piątek, 21 lipca 2017

Trudne zakończenie turnusu 2. Wózkersi przywitanie :)

Witam Was serdecznie. W dniu dzisiejszym miałam ostatni dzień turnusu rehabilitacyjnego i z przykrością muszę przyznać, że z mojej winy wypadł on słabo. Otóż od rana wstawałam z dużymi trudnościami i bólem całych plecków i mrowieniem rąk (wręcz chwilami uczuciem przechodzenia przez nie prądu). Z tego wszystkiego nawet nie byłam w stanie wykonać makijażu (nie dałam radu utrzymać przyborów w dłoniach, wszystko co chwyciłam to wypadało, a sam uchwyt powodował ból i odczucie prądu ). Jadąc na rehabilitację miałam duże trudności z utrzymaniem książki w autobusie (a bardzo lubię czytać w komunikacji miejskiej jadąc na dłuższej trasie). Jak również bardzo dużą trudność sprawiało mi utrzymanie dżojstika w dłoni i sterowanie wózkiem :(
Choć przyznam, że miałam dziś miły akcent- wiem, że odrobinę odbiegam od tematu, ale coś miłego warte jest zawsze opowiedzeniu. Kiedyś na forum dla wózkowiczów spotkałam się z zapytaniem, czy wózkersi się jakoś witają specjalnie mijając się na drodze ( oczywiście nie ma specjalnego powitania, ale rozgorzała rozmowa na temat czy należy, byłam temu obojętna), ale dziś jadąc na rehabilitację mijałam kobietę na wózku elektrycznym , ja jechałam po chodniku, a Ona jezdnią i tak spontanicznie spojrzałam na nią jak usłyszałam dziwny dźwięk (nie przypominający samochód),i ta kobieta całkiem sympatycznie uśmiechnęła się do mnie i pomachała. Pomyślałam w ów czas, że może jednak byłoby miło gdybyśmy jakoś z sympatią podchodzili o innych wózkowiczów a nie krępowali się że zostaniemy zauważeni i  nie obserwować jakoś tak dziwnie... (jak to często bywa)
Teraz powrócę do tematu głównego. Po tym jak trafiłam na miejsce gdzie jestem rehabilitowana, bardzo chętnie wzięłam laser a jeszcze chętniej tens- tylko, że dziś nie czułam ulgi, nawet podczas zabiegów. Następnie pojechałam na salę ćwiczeń i tam już było bardzo źle. Rozpoczęłam ćwiczenia na podwieszkach (czyli w odciążeniu ramion i dłoni w połączeniu z oddechowymi). Jak wcześniej miałam wykonywać minimum po 30 powtórzeń tak dziś każde ćwiczenie wykonałam po 10 i to ze łzami w oczach po czym zdecydowałam, że więcej nie dam rady i już nic dodatkowo nie ćwiczyłam. Podziękowałam fizjoterapeutką i wyjechałam.Podjęłam decyzję, że w domu muszę odpocząć ponieważ jutro czeka mnie podróż i dzień pełen wrażeń. Trzymajcie kciuki, módlcie się, żebym dała radę wysiedzieć długo na wózku ręcznym . Postaram się wrzucić relację z mojej wizyty na Farmie Iluzji.
Zapraszam o czytanie, komentowania i obserwacji mojego bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz